Jednym z podstawowych elementów terapii karmienia jest oswajanie. Oswoić to (za Słownikiem języka polskiego PWN) „przyzwyczaić do kogoś lub do czegoś albo zapoznać z czymś”. Taki jest właśnie cel oswajania z nowym jedzeniem. Stopniowo poznajemy dany produkt kolejnymi zmysłami (zaczynając od wzroku) i powoli przyzwyczajamy się do niego, przez co nowe zmienia się w oswojone. Według innej definicji oswajania, podanej przez Antoine de Saint-Exupery w powiastce filozoficznej Mały Książę, „Oswoić” znaczy „stworzyć więzy”. Jedzenie oprócz głodu zaspokaja wiele innych potrzeb, w tym potrzebę więzi, relacji rozwijanych w czasie rodzinnych posiłków. To naprawdę zaskakujące, jak wiele kwestii ważnych w terapii karmienia znajdziemy w rozmowie Małego Księcia z lisem.
„Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować.”
Jedzenie jest nam potrzebne do życia. Dlaczego więc moje dziecko odmawia jedzenia tak wielu pokarmów? Ponieważ nie traktuje ich jako bezpiecznego jedzenia. Nieakceptowany produkt często jest traktowany przez dziecko jako zagrożenie, np. przez wspomnienie zadławienia z przeszłości, konsystencję niedostosowaną do umiejętności dziecka, zbyt intensywny zapach lub zaskakującą nowość (nigdy wcześniej tego nie widziało i nie ma pewności czy jest jadalne). W trakcie terapii karmienia dobieramy produkty tak, żeby były dla dziecka możliwe do przyjęcia tzn. odpowiadały jego umiejętnościom i preferencjom. Stwarzamy też okazje do ich poznania licząc na to, że kiedy przestaną być obce i zostaną zaakceptowane, być może staną się też potrzebne.
„Poznaje się tylko to, co się oswoi - powiedział lis. - Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe.”
I to kolejna prawda jaką przytacza nam mądry lis. Poznawanie nowości wymaga dużo czasu i cierpliwości. Dzieci potrzebują średnio 10 okazji do poznawania nowego produktu zanim będą gotowe na próbowanie i ewentualne polubienie (niektórym wystarczy 5 razy a inne będą potrzebować 20 lub więcej takich prób). Obecne tempo życia wymusza na nas pewne kompromisy, jak gotowe produkty w sklepach. Nie uciekniemy przed tym, ale warto zainwestować trochę czasu, by pokazać naszym dzieciom jak powstaje jedzenie, np. z jakich składników składa się zupa czy pizza. Pomocne mogą być wspólne zakupy, gotowanie czy uprawa roślin i ziół w doniczkach. Dzięki temu dzieci będą mogły poznać pochodzenie jedzenia i kolejne etapy jego przygotowania. Sama przeżyłam kiedyś szok, kiedy pytając moją trzylatkę skąd się bierze mleko usłyszałam: „no wiadomo, że ze sklepu!”.
- A jak się to robi? - spytał Mały Książę.
- Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej...
Dokładnie tak zaczynamy oswajanie! Uzbrojeni w cierpliwość prezentujemy dziecku nowe produkty, najpierw z daleka, potem coraz bliżej. Stwarzamy okazje, by widziało oswajane produkty z bezpiecznej odległości, która będzie się zmniejszać wraz z jego gotowością. Dziecko obserwuje dorosłych, którzy jedzą dany produkt, a gdy jest gotowe, zaczyna poznawać go pozostałymi zmysłami. Dopiero gdy samo się zdecyduje, będzie go mogło odrobinę skosztować. I to wszystko w milczeniu? Tak, tzn. bez naszego namawiania, zachęcania, przekupywania czy reklamowania. Naszym zadaniem jest prezentować, stwarzać okazje do poznania w bezpiecznej atmosferze (bez presji, jaką jest namawianie).
- Lepiej jest przychodzić o tej samej godzinie. Gdy będziesz miał przyjść na przykład o czwartej po południu, już od trzeciej zacznę odczuwać radość. Im bardziej czas będzie posuwać się naprzód, tym będę szczęśliwszy. O czwartej będę podniecony i zaniepokojony: poznam cenę szczęścia! A jeśli przyjdziesz nieoczekiwanie, nie będę mógł się przygotowywać...
Czy można lepiej ująć zasadę regularnych posiłków? Schemat i przewidywalność posiłków są bardzo ważne dla dzieci. Po pierwsze, kiedy dziecko spodziewa się co go czeka, buduje pewność siebie. Stały plan dnia wspiera dziecięcą samoregulację, uczy je rozpoznawać sygnały głodu i sytości. Regularne pory posiłków dają też wyraźny sygnał, że jedzenie jest stałym elementem dnia, a nie pocieszeniem czy lekiem na nudę.
A oto mój sekret. Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
- Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
- Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ poświęciłeś jej wiele czasu.
- Ponieważ poświęciłem jej wiele czasu... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
Właśnie tak! To wszystko o czym pisałam wyżej nie zadziała bez najważniejszego, niewidocznego elementu, jakim jest pełna zaufania relacja rodzica z dzieckiem. Karmienie jest jak dialog, w którym wzajemne słuchanie siebie i odczytywanie komunikatów jest kluczowe. To rodzic jest najlepszym specjalistą od swojego dziecka, to on spędza z nim najwięcej czasu i widzi sercem. Dlatego w terapii karmienia specjalista tworzy zespół z rodzicami – terapeuta jest ekspertem od procesu, a rodzice są ekspertami od dziecka.
Ludzie zapomnieli o tej prawdzie - rzekł lis. - Lecz tobie nie wolno zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę.
- Jestem odpowiedzialny za moją różę... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
Podział odpowiedzialności jest często zapominaną regułą. My, dorośli odpowiadamy za żywienie dzieci, ale również dzieci mają swoją odpowiedzialność, odpowiadają za samych siebie, za swoje ciała. Jak ten podział wygląda w praktyce? Ty decydujesz o tym, co, kiedy i gdzie podać do jedzenia, a dziecko decyduje o tym, czy to zje i jak dużo. Tak jak róży nie zmusimy do wzrostu, ani nie wpłyniemy na ilość składników odżywczych, które podbiera z ziemi, tak nie do nas należy określanie ilości spożywanego przez dziecko jedzenia. Nie znaczy to jednak, że nie pozostaje nam nic do zrobienia. Podobnie jak dbamy o odpowiednią ilość słońca i wody dla roślin (przesada w każdą stronę jest zła), dzieciom proponujemy odpowiednio zbilansowaną dietę, a one rosną już same😊
Życzę Wam, żeby oswajanie w karmieniu dzieci było równie inspirujące jak lektura Małego Księcia. Wiem, że często jest to wymagająca i długa droga. W razie obaw lub trudności zapraszam na konsultacje – będziemy wspólnie działać i zmierzać małymi krokami do celu.
Magdalnea Kusy
psychodietetyk
Comments